Generalnie nie uznaję podziału na perfumy przynależne danej płci. Każdy ma wolną wolę, każdy niech pachnie według własnego uznania. Kwiaty pięknie zakwitają na męskiej skórze, zapachy cięższe cudownie rozwijają się na skórze kobiety. Amen. Jest jednak w niektórych zapachach coś tak mocno działającego na wyobraźnię, że wąchając daną kompozycję, od razu widzimy piękną, delikatną białogłowę w zwiewnej jedwabnej sukience lub ogorzałego słońcem mężczyznę... koniecznie z obnażonym torsem. I dziś właśnie opowiem o takim zapachu, który nieodłącznie kojarzy mi się z wyjątkowo męskim mężczyzną, twardzielem o szorstkich, mocnych dłoniach i hipnotyzującym spojrzeniu spod gęstych brwi, twardzielem, który sprosta wszelkim przeciwnościom losu.
Czyli kolejny zapach z grupy tych o czarniejszym odcieniu czarnego po Black Afgano Nasomatto. Tym razem materiał jest równie ciężki. Dosłownie. Duro Nasomatto.
Otwarcie jest bardzo mocne: gorący, parujący rum, a może nawet grog, ale bez cytrusowych dodatków, gęsty, oleisty oud o najpiękniejszym odcieniu ciemnego, dymnego drewna, skóra, niemal jak palona na ognisku, piwniczna, ciemna paczula. Jest czarno, gęsto, zawiesiście. Dosłownie kilka sekund później wybucha kolejna salwa armatnia: całe góry różnego rodzaju drewna: suchy cedr, twardy dąb, wenge, oleisty sandałowiec, ciepły kaszmeran, a do tego szary, drgający dym, żywiczne kadzidło, kardamon, rozkruszona lekko gałka muszkatołowa. Zapach jest ciemny, dymny, niebywale bogaty. Wyjątkowo mocno działa na wyobraźnie. Od razu przywołuje na myśl męską skórę, zmarszczone brwi, drgające węzły mięśni kształtujących smukłą, gibką, a jednocześnie silną sylwetkę, pewny siebie chód, szorstki, niski, niemal gardłowy głos.
Wszystkie elementy wirują, łączą się w idealną jedność. Z czasem zapach łagodnieje, ale tylko odrobinę. Po prostu wyraźniej czuć aromat wenge, miękkiego kaszmeranu, suchego cedru. Dochodzi też jakby z oddali delikatna poświata jałowca.
Agar cały czas pięknie drga na skórze. Wytraca swoją oleistość, schnie, ale nadaj jest bardzo gęsty. Zastanawiało mnie, skąd znam dokładnie taką jego postać. I w końcu przypomniało mi się - to rozrobiony spirytusem Black Agar z Perfumer's Apprentice. Zawiesisty, balsamiczny, dymny, czarny, ciężki. I taki agar pozostaje do samego końca. I choć już nie wybuchają kolejne salwy, choć wir aromatów jest coraz słabszy, zapach trwa na skórze długie godziny.
Rok: 2007
Nos: Alessandro Gualtieri
Nuty zapachowe: skóra, drewna, przyprawy
Ryc. 1 -3. Zdjęcia promocyjne serialu "Hell on Wheels". Na zdjęciach Anson Mount jako Cullen Bohannon.
Ryc. 4. http://www.luckyscent.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz