2013/12/04

Inez & Vinoodh

English version below


Jestem bardzo upartą osobą. Jak sobie coś ubzduram, to nie ma takiej siły, która by mnie przekonała, że jest inaczej. Odnosi się to również do perfum. Za każdym razem, kiedy widzę flakon sygnowany przez celebrytę maści wszelakiej, nie mogę zwalczyć swojej niechęci, a nawet wstrętu. Prawdopodobnie dlatego, że agencje PRowskie, stojące za danym zapachem, oczekują, że ludzie rzucą się do sklepów i wykupią cały jego zapas. A może dlatego, że nie spodziewam się po takiej kompozycji niczego dobrego. Może zakładam, że nie jest warta mojego czasu ni nosa. Zatem wyjątkowo trudno przekonać mnie do powąchania zawartości takiego flakonu. Jednak ostatnio moje pragnienie poznania tego, co gdzieś tam czeka na poznanie, było mocniejsze niż mój upór. W czasie wypadu do Barneysa zapodałam sobie kilka kropli ciekłej przyjemności i obwąchiwałam swój nadgarstek nie tylko w drodze powrotnej do domu, ale i przez pozostałą część dnia. No ale celebryci sygnujący zapach jacyś mało celebryccy, a i marka nie byle jaka...


Byredo 1996 Inez & Vinoodh jest wynikiem współpracy Bena Gorhama z Byredo i sławnego duetu fotografów mody Inez van Lamsweerde and Vinoodha Matadina. Inspiracją było zdjęcie wykonane przez Inez w 1996 roku i zatytułowane "Kirsten 1996".


Otwarcie jest gęste od jałowca, który sprawia, że zapach wydaje się chłodny. Ale już kilka sekund później do głosu dochodzą marchewki - świeżo obrane, pomarańczowe i soczyste. Niemal słyszy się, jak chrupią w zębach, a na języku czuć ich włókna. Akord jest intensywny, ale nie za mocny i nie przesadnie męczący (choć muszę przyznać, że jeden psik to sporo).

Po pewnym czasie zamiast marchewek można wyczuć bardziej irysowe i skórzaste brzmienia. Podoba mi się to, że w zasadzie nie wyczuwam pudrowych nut. Wiem, że gdzieś tam zakwita fiołek, ale raczej zielony niż pudrowy. Irys na początku przypomina zamsz, a kilka minut później już twardszą i sztywniejszą skórę, niemniej bez wątpienia ma ona kolor beżowy. Paczula wyrasta miękka, niezbyt ciemna, niespecjalnie ziemista, pachnie raczej cudownie, ciepło i przytulnie. Ambra jest okrągła i pluszowa, aromaty labdanum i benzoesu z kilkoma kroplami wanilii są zauważalne, szczególnie kiedy wanilia staje się mocniejsza, ciepła i przyjemna.

Nie jestem prawdziwą fanką irysa, najczęściej wzdrygam się, jak tylko go poczuję, a mój żołądek zaczyna się niebezpiecznie kurczyć, ale ta kompozycja jest tak przyjemna, że samą mnie to zaskakuje. Zapach nie wydaje się zbyt skomplikowany, zawiły, a raczej taki łatwy do polubienia. (Na marginesie: staram się powoli uczyć irysa, róży i innych nut, za którymi nie przepadam.)

Myślę, że powinnam zmienić zdanie co do perfum noszących znane nazwiska. Nie mam nic do stracenia... a mogę wiele zyskać.


Rok: 2013
Nos: ?
Nuty zapachowe:
Nuty głowy: jałowiec, czarny pieprz
Nuty serca: fiołek, akord skórzany, irys
Nuty bazy: paczula, czarna ambra, wanilia


I am a very stubborn person. If I decide not to do something, there is almost no force in the whole universe to make me act otherwise. It is even applicable to my hobby. Every time I see celebrity-kind-of-famous name on the fragrance bottle, I can't control my aversion, sometimes even repulsion. Probably because I feel, that PR agency behind such a scent expects people to run to the nearest perfumery and buy all stock. And maybe because I don't expect anything nice enough from such a composition. Maybe I assume that it is not worth of my time and my nose. So it is really difficult to convince me to sniff what is inside a bottle with a known name on it. But recently my desire to know what is out there waiting to be known won over my stubbornness. On my trip to Barneys I spritzed just a few drops of liquidy pleasure and were sniffing my wrist not only during my walk back home, but also for the rest of a day. But celebrities whose names are on the bottle aren't celebrities, and brand is not a ordinary one...


Byredo 1996 Inez & Vinoodh is a result of a collaboration between Ben Gorham from Byredo, and a very famous duo Inez van Lamsweerde and Vinoodh Matadin - fashion photographers. Inspiration for this composition was one of the photographs took by Inez in 1996, entitled: Kirsten 1996.


Opening is full of juniper berries which bring a little chill in the air. But few seconds later there is plenty of freshly peeled carrots - orange and juicy. You can almost hear how they crunch  between teeth and feel their texture on a tongue.  Accord is intense but not too strong or disturbing (although I must admit that one spritz is quite an amount).  

After a while instead of carrots more irisy and leathery kind of accord starts to show up. What I like is almost complete absence of powdery notes. I know that there is violet somewhere, but rather green than powdery.  Iris resembles soft suede at the beginning, few minutes later is more leathery, but though harder and stiffer still in beige color. Patchouli is soft, not too dark, not too earthy, its scent is wonderful, warm and cozy. Amber is roundy and plushy, aroma of labdanum and benzoin with few drops of vanilla is quite distinctive, especially after a while, when vanilla starts to be more and more prominent, warm and nice.

I am not really a fan of iris, usually it makes me flinch and my stomach starts to clench, but this composition is so nice, that i - surprisingly - enjoy it. It is not too complicated, too tricky, but so easy to love. (Side note: I really try to get used to iris and rose and some others notes I am not crazy about.)

I think I'll change my mind and try perfumes signed by well known names more often. I have nothing to lose... and maybe a lot to gain.


Year: 2013 
Nose: ?
Notes: 
Top notes: juniper berries, black pepper
Middle notes: violet, leather accord, orris
Base notes: patchouli, black amber, vanilla


Ryc. 1, 2, 5. Inez i Vinoodh.
Ryc. 3 i 6. Zdjęcie, które stało się inspiracją.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz