Daleko mi do eterycznego dziewczęcia w białej, zwiewnej sukience i wianku uplecionym z koniczyny na głowie. Nie jestem pastereczką z zielonym badylkiem w ręku. Nie ganiam za swoimi owieczkami i miękkimi barankami. Nie łapię motyli w siatkę. Jedyny poważny "romantyzm", jaki znam, to ten, który od czasu do czasu łapie mnie w kolanie (zgubne skutki intensywnego uprawiania sportu za młodu, że nie pomnę o strzykaniu w krzyżu). Jestem, jaka jestem. Inna nie będę. Nikogo nie udaję, bo nic gorszego nad oszukiwanie siebie. Jestem realistką. Moja dusza mroczną bywa. Czy właśnie dlatego bliżej mi do olfaktorycznej ciemnej mocy?
Black Tourmaline Oliviera Durbano zachwycił mnie od pierwszego momentu, kiedy tylko jego ciemne krople zwilżyły bloter. Zakochałam się w szeptanej obietnicy, ale miałam na tyle rozumu, żeby nie układać peanów przed przetestowaniem zapachu na własnej skórze, bo ta przewrotną bywa. Spryskałam nadgarstki brunatną cieczą, zamknęłam oczy, niespiesznie zbliżyłam nos do miejsca, gdzie pod białą, parująca tkanką sieć niebieskich naczyń rozgrzewa składniki zapachu. I co? I odpłynęłam...
Poczułam się jak zamknięty w kręgu Stonehenge druid odziany w lekko zatęchły, miejscami poprzecierany habit. Z głęboko naciągniętym na oczy kapturem, otumaniona unoszącym się, niemal narkotycznym dymem powstałym ze spalania kadzidła, oud, skóry, pieprzu i drewna klęczałam na wilgotnej ziemi i miękkim mchu, wyciągając ramiona do księżyca. Wsłuchiwałam się w inkantację płynącą z moich ust, ale nie rozumiałam języka...
Black Tourmaline Oliviera Durbano zachwycił mnie od pierwszego momentu, kiedy tylko jego ciemne krople zwilżyły bloter. Zakochałam się w szeptanej obietnicy, ale miałam na tyle rozumu, żeby nie układać peanów przed przetestowaniem zapachu na własnej skórze, bo ta przewrotną bywa. Spryskałam nadgarstki brunatną cieczą, zamknęłam oczy, niespiesznie zbliżyłam nos do miejsca, gdzie pod białą, parująca tkanką sieć niebieskich naczyń rozgrzewa składniki zapachu. I co? I odpłynęłam...
Poczułam się jak zamknięty w kręgu Stonehenge druid odziany w lekko zatęchły, miejscami poprzecierany habit. Z głęboko naciągniętym na oczy kapturem, otumaniona unoszącym się, niemal narkotycznym dymem powstałym ze spalania kadzidła, oud, skóry, pieprzu i drewna klęczałam na wilgotnej ziemi i miękkim mchu, wyciągając ramiona do księżyca. Wsłuchiwałam się w inkantację płynącą z moich ust, ale nie rozumiałam języka...
Jaki jest Czarny Turmalin? Jest gęsty, niemal tłusty - dym lepi się do ciała. Czasem nie mogę się zdecydować, czy Black Tourmaline to woń palonych w sposób kontrolowany cennych, szlachetnych drew, przypraw i skór, czy też pożoga, żar płonącego lasu, mchu, ściółki, rozgrzanej do czerwoności lepkiej ziemi. Wiem tylko, że kadzidło, które się w nim dymi, nie ma nic wspólnego z sacrum. Agar tylko podkreśla ciemną barwę zapachu. Czarny Turmalin nie unosi do nieba, jak jego brat Kryształ Górski, ale strąca noszącego z wysokości i stapia z ziemią. Możliwe, że i mnie strącił. Mam nieodparte wrażenie, że byłby zdolny obudzić moją ciemną stronę, przywołać cienie, wyzwolić we mnie coś pierwotnego.
Nos: Olivier Durbano
Rok: 2007
Skład:
Nuta głowy: kardamon, kolendra, kmin, kadzidło, pieprz
Nuta serca: oud, palone drewno, skóra, szlachetne drewna
Nuta bazy: paczula, piżmo, ambra, mech
ryc. 1. http://www.new-age.co.uk/stonehenge-standing-stones.htm
ryc. 2. http://www.fragrantica.com/perfume/Olivier-Durbano/Black-Tourmaline-6081.html
Ja Czarnemu Turmalinowi nie podołałam ,zbyt smolisty był.On jest dla mnie jak takie...kadzidło piekielne.
OdpowiedzUsuńEcritoro,będzie więcej prawda;>
Ja Czarnego Turmalina wielbię niemal :) A pewien osobnik płci męskiej uważa Turmalina za najlepszy... afrodyzjak ;)
OdpowiedzUsuńSkarbku, będzie :)
Dzień dobry!
OdpowiedzUsuńJa się temu osobnikowi nie dziwię. Wcale. Jest w tym gorącym dymie coś potwornie zmysłowego, nawet jednoznacznego (choć do wulgarności mu daleko) - może z powodu wspomnianego przez Ciebie "wyzwalania pierwotności"? :)
Na mnie Black Tourmalin to płonące kościoły, z całym ukrytym z szafach zakrystii dobytkiem. ... I czułość.
Ładne. :)
Też prosiłabym o więcej! ;)
I na koniec pytanie: czy to tylko ja nie widzę drugiego zdjęcia? Kilka razy odświeżałam stronę i nic.
Wiedźmo, witam w moich skromnych progach :)
OdpowiedzUsuńTeż mu się nie dziwię, Black Tourmaline jest zapachem zmysłowym, zgadzam się, że nie wulgarnym. Mam nieodparte wrażenie, że jest jednym z tych, o których mogę powiedzieć: "on mnie definiuje", jakkolwiek by to nie brzmiało.
Zdjęcie zmieniłam. Nie wiem, dlaczego wcześniejsze pokazało focha i postanowiło się nie ujawniać.
`fajny blog, zapraszam do mnie, ;]]
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Poppy <33
http://mylivepoppy.blogspot.com/
Bogowie! Jest! Jest wreszcie coś o perfumach spod Twojej ręki, a Ty nie ślesz posłańca?! Toż namawiałam, agitowałam, kusiłam - czyż nie należał mi się konfidencjonalny szturchaniec?!
OdpowiedzUsuńMam szczęście, że wlazłam w Twój profil...
W kwestii samego Turmalina - Twój wpis jest równie emocjonalny, jak mój, a twój stosunek do tego niesamowitego zapachu tak samo osobisty.
Ciemnych mocy się nie lękam, nie obawiam się poddawać urokowi tej mrocznej magii. W końcu to my nasączamy moc barwą, to my decydujemy o tym, jak ją ludzie odbiorą. Czerń jest pełna treści. To otoczenie znacznie bardziej przyjazne, niż bezlitosna, świetlista pustka.
Bloga dodaję do obserwowanych.
Sabbath, bo ja tak jakoś wstydliwa bywam. Ale bije się w pierś i przepraszam. Namawiałaś, ale ja myślałam, że nic do powiedzenia nie mam. Nadal tak uważam, ale odczuwam głęboką, niepohamowaną potrzebę pisania (mimo ostatniego zamilknięcia, no ale oprowadzanie po mieście gości zajmuje trochę czasu).
OdpowiedzUsuńZgadzam się, mój wpis jest emocjonalny, bo i mój stosunek do zapachu jest emocjonalny. I z resztą Twojej wypowiedzi zgadzam się w stu procentach. Czerń jest przebogata. Irytują mnie ludzie, mówiący, że czerń nawet nie jest kolorem. A ona ma tyle znaczeń, tyle odcieni... Te osoby powinny poznać malarstwo Ada Reinhardta.