2011/10/20

Chcę być Entem

Serge Lutens - odsłona kolejna. Nie, to nie uzależnienie ani jakaś specjalna więź między mną a francuskim dżentelmenem. Po prostu dociera do mnie od czasu do czasu, że mam tak wiele do przetestowania, że tyle recenzji zaległych, tyle jeszcze do zobaczenia, przeczytania i napisania, że mam w plecy o jakieś kilka miesięcy (phi, lat!), że przeciętna długość życia przeciętnej zjadaczki chleba nie jest długa na tyle, żeby powąchać wszystko, wszystko przeczytać, obejrzeć i wszystko opisać... No to na własne potrzeby wygrzebuje z szuflady (ekhem, dysku) to, co rozgrzebane i nadrabiam odrobinkę ze świadomością, że i tak nie przeskoczę. Ale co tam. Grunt mieć radość z tego, co się robi. No i mam. Zatem na tym miłym akcencie samoświadomości i akceptacji zakończę ten jakże interesujący z metafizycznego punktu widzenia wstęp i przejdę do rzeczy.
Kto nie czytał, może oglądał, kto nie oglądał, pewnie czytał. „Władca pierścieni”. Nie myślcie, że będę recenzować to dzieło, bo nie będę. Chciałam tu tylko obwieścić wszem i wobec, że czasem chcę być Entem. Dodam tylko, że dużym Entem. Dużym i groźnym ze względu na swoją wielkość Entem. Dużym, groźnym i takim ładnie pachnącym... dębiną na przykład. Lub brzozą... O!


Ha, i tu Was zaskoczę, marzenia się spełniają. Duża urosłam sama z siebie, a i o zapach wymarzony wcale nie trudno. Dorodny dąb, mocny, trwały, drgająca brzoza o srebrnej korze... Magiczne Chene od pana Lutensa.
Otwarcie jest niesamowite. Mocno lekarstwiane. Tak musiały pachnieć tinktury na choroby wszelakie, które prababcie współczesnych nam farmaceutek warzyły w kociołkach, a potem przelewały do buteleczek z brązowego szkła zabezpieczonych drewnianym korkiem i trzymały w kredensie pod kluczem. Jednak już po paru sekundach pojawia sie on. Dąb. Wielki, rozłożysty, omszały, sięgający ramionami końców wszechświata, koniecznie sękaty, z poskręcanymi konarami przypominającymi taniec splątanych ciał z „Bramy piekieł” Augusta Rodina. Jego głęboki zapach, w dziwny sposób lekko kwaskowy w tle, oddaje jego potęgę. Król drzew. „Jeden, by wszystkimi rzadzić (...), jeden, by wszystkie zgromadzić...” (nie czepiać się, że kradnę „pięć minut” należne pierścieniowi, ale jakoś samo tak wyszło, samo, bez pomocy). Wielki, potężny, wszechmocny. Jego zapach oddany jest perfekcyjnie. Z niczym nie można go pomylić. Po prostu zamykasz oczy i widzisz ogromny dąb.


Pozostałe składniki kompozycji tworzą unikalne tło, podkreślające wielkość głównego bohatera. Cedr i brzoza stoją zaraz za swoim panem. Wierne, przytakują jego poleceniom. Ich aromat jest delikatny, wyczuwalny, ale nawet nie zamierza przebić się przez potęgę dębu. Z czasem, kiedy zapach coraz wygodniej układa się na skórze, kiedy się uspokaja, daję sie wyczuć tonkę, tę jego waniliowo-rumową poświatę. No i oczywiście sam rum. Całość jest doskonale wytrawna. Tak, jak lubię. Na mojej skórze nie ma nawet kropli tej słodyczy, która definiuje pozostałe twory Lutensa. Nie ma nawet wspomnienia o niej. I pewnie dlatego jest to jedna z tych kompozycji sławnego duetu, którą chętnie przygarnęłabym do swojej małej kolekcji (żadna z kompozycji od Serge’a Lutensa, którą posiadam, nie ma w sobie tej niemiłej mi ulepkowatości).
Nuty runa leśnego i nieśmiertelnik sprawiaja, że zapach pozostaje wilgotny. To nie jest wilgoć próchna, wilgotnej ziemi i grzybów, ale taka, dzięki której zapach nie wysusza nozdrzy. Nie ma tego pieczenia, kiedy wdycha sie zapach głęboko, kiedy się nim zaciąga. A uwierzcie mi, cieżko się nie zaciągać. Uroda zapachu nie pozwala na oderwanie nosa od skóry skropionej Chene.



Rok: 2004
Nos: Chrisopher Sheldrake
Nuty zapachowe: cedr, brzoza, czarny tymianek, dąb, absolut rumu, bób tonka, wosk pszczeli, nieśmiertelnik, żywice drzew, nuty runa leśnego

ryc. 1. http://webex.blogsome.com

ryc. 2. http://free-extras.com
ryc. 3. http://www.luckyscent.com

1 komentarz:

  1. Miewam ostatnio przemyślenia podobne do Twoich: za dużo jest perfum na świecie. ;) O wiele.
    Co do Chene także zgoda: jest tak piękny, że słów brak. :) Trudno też oderwać odeń nos, ale to też zauważyłaś. Wielki zapach. :)

    OdpowiedzUsuń