2013/11/17

Kilka słów (II) / A few words (II)

English version below

Postanowiłam kontynuować (przynajmniej od czasu do czasu) "Kilka słów" o tych perfumach, których pełnowymiarowej recenzji z różnych powodów pewnie nie napiszę.

Nie ma mowy, żeby Neroli Portofino od Toma Forda uwiodło mój nos. Czemu? Bo dla mnie ten zapach jest po prostu mało przyjemny. Ostre, cytrusowo-plastikowe nuty otwarcia wwiercają się w mój mózg, wiercą gdzieś za okiem wiertarką udarową wyposażoną w przytępione wiertło i z uśmiechem na niewidocznych ustach rozkoszują się moim cierpieniem. Ale ponieważ postanowiłam sobie, że wytrwam, że dam rade, pozwalam się maltretować. Po godzinie pojawia się nuta lawendy, która zbyt mocno przypomina swoim aromatem środki czystości. Co w sumie dziwić nie powinno, bo w taki sam sposób zachowują się pozostałe nuty tej kompozycji. Żadnej ambry nie uświadcza się. Jest męcząco i nudno.


Rok: 2011
Nos: Rodrigo Flores-Roux
Nuty zapachowe: bergamotka, mandarynka, kwiat afrykańskiej pomarańczy, ambra

Z wielką nadzieją testowałam Patchouli Comme des Garcons z linii Luxe, bo paczulę wielbię i wiecznie mi jej mało (jak i agaru). Muszę jednak pamiętać, żeby częściej powtarzać sobie fragment sentencji, widniejącej na bramie do piekła z "Boskiej komedii" Dantego, żeby się hamować ("Ty, który wchodzisz, żegnaj się z nadzieją"). Otwarcie kompozycji jest bardzo mocne, dosadne, ostre - to jedna z najbardziej paczulastych paczuli, jakie dane mi było doświadczyć. Paczula przybrana jest w mocny dąb. Już chwilę później daje się wyczuć lubczyk - pamiętam, jak, będąc dzieckiem, rozcierałam w palcach listki lubczyku, a na mojej skórze pozostawał bardzo wyraźny zapach przyprawy Maggi. Ta nutka Maggi nie znika do końca trwania zapachu. W pewnym momencie jest pięknie przystrojona słodkawą wanilią (odrobinę jak Patchouli 24 z Le Labo) i sandałowcem. Niestety, wygasanie zapachu jest na mnie brzydkie: sama słonawa, spocona Maggi.


Rok: 2007
Nos: Antoine Maisondieu
Nuty zapachowe: biały pieprz, kozieradka, lubczyk, ekstrakt dębu, opoponaks, paczula, cedr, wanilia, sandałowiec, wetyweria



I decided to continue with "A few words", short reviews of perfumes which full size reviews I'll probably never write for many different reasons.

There is no way that Neroli Portofino by Tom Ford can seduce me, seduce my nose. Why? Because this scent is very unpleasant. Sharp mix of citruses and plastic in opening drills deep hole in my brain, somewhere behind my eye, using blunt auger. With this hideous smile on its invisible lips it drinks in my suffering, feast on it. But I promised myself that I'd survive this torment to check what next, so I let it torture me. After an hour lavender shows up, but the connotations with cleaning products are too strong for my liking. It shouldn't surprise me - all notes behave exactly the same way as they were created for detergents. There is no amber on my skin at all. I am tired and bored.

Year: 2011
Nose: Rodrigo Flores-Roux
Notes: bergamot, mandarin orange, african orange flower, amber

I had high hopes when I first tested Comme des Garcons Luxe Patchouli, because I love patchouli and I want it more and more. But I really should remind myself more often what was written about hope on the gate of Hell in Dante's "Divine Comedy" to restrain myself ("Abandon all hope, ye who enter here"). Opening of this composition is strong, unceremonious, sharp - it's one of the most wonderful patchouli I encountered.  Patchouli  is accompanied by strong oak. Few seconds later I detect lovage - when I was a child sometimes I crushed lovage's leaves between my fingers and then mu skin smelled of Maggi seasoning sauce. And this Maggi note is present as long as scent lives on skin. At some point it's garnished with sweet vanilla (it reminds me of Le Labo Patchouli 24) and sandalwood. Unfortunately  drydown is all about sweaty, salty Maggi and nothing more.

Year: 2007
Nose: Antoine Maisondieu
Notes: white pepper, fenugreek, lovage, oak extract, opoponax, patchouli, cedar, vanilla, sandalwood, vetiver  

2 komentarze:

  1. Czyli Neroli Portofino jednak nie? Cóż, gdybyś każdy lubił to samo, byłoby chooolernie nudno. ;) Za to zaskoczyłaś mnie tą wyczuwalną lawendą, bo na sobie nie uświadczyłam jej wcale. Czyli jednak ten artykuł nie kłamał:
    http://whatmenshouldsmelllike.com/2013/07/16/tom-ford-neroli-portofino/ ;)

    O lubczyku w Luxe już wcześniej czytałam i choć zapachu nie znam, powiem tylko, że to urocze ziółko mnie nie odstrasza. ;) A otwarcie, które opisujesz, to już w ogóle czysta magia. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no neroli jednak nie dla mnie. Najwidoczniej, jedyne białe płatki, jakie znoszę, to jaśmin :)

      Co do Patchouli: lubię lubczyk, przyprawa Maggi miło mi się kojarzy. I podobałaby mi się ta kompozycja bardzo, bo otwarcie naprawdę wyrywa z kapci, niemniej ta spocona końcówka na mojej skórze, ciut mnie odpycha.

      Usuń