2013/10/30

Kilka słów (I) / A few words (I)

English version below

Jak burza wpadłam dziś do jednego z wielkich sklepów handlowych, bo, po pierwsze, nie miałam za wiele czasu, po drugie, byłam w okolicy, po trzecie, wydumałam sobie, że czas na nową zalotkę (nie ma to jak dziwaczne narzędzie tortur stosowane "naocznie" z własnej, nieprzymuszonej woli), po czwarte, chciałam co nieco obwąchać. Zatem troszkę popsioczę, czyli dziś o dwóch zapachach, których regularnej recenzji nie chciałoby mi się pisać. Niemniej, wcześniej rzecz godna zakomunikowania: gdyby ktoś był w Nowym Jorku, choćby i przelotem, niech pamięta: Barneys (Manhattan, Upper East Side) ma ekskluzywną, butikową linię Serge'a Lutensa. Uwierzcie na słowo, wyeksponowane flakony-dzwonki wypełnione perfumami niemal we wszystkich kolorach tęczy wyglądają jak małe klejnoty.

De Profundis od Serge'a Lutensa nie jest, niestety, tym, czego się spodziewałam po nazwie. Lektura nut odkryła prawdziwe oblicze kompozycji.  A co wyrosło na moim nadgarstku? Chryzantema, chryzantema, nuty zielone, wazon wypełniony wodą podprawioną fiołkowo-chryzantemowymi bąbelkami, fiołek, chryzantema, nuty zielone. Kadzidła jak na lekarstwo, tak samo nut ziemistych. Żeby chociaż te chryzantemy były przywiędnięte, żeby choć ziemia i kadzidło wybijały się odrobinę z niebytu, a woda w wazonie była nieświeża, kompozycja bardziej pasowałaby do nazwy. Chciałabym z głębokości wołać, bardzo bym chciała, ale nie mam czasu, bo pląsam po chryzantemowej łące. Hasam nawet.  


Tak się złożyło, że nogi poniosły mnie do "kramiku" z flakonami Terry de Gunzburg. Och, jak ja chciałam przetestować Terryfic Oud... ale jeszcze nie ma go w Stanach, wyobraźcie sobie. Poczekam. Tymczasem powąchałam co nieco i zdecydowałam, że na nadgarstku wyląduje Ombre Mercure. I w sumie nie najgorszy ten soczek. Absolutnie nie w moim typie, ale obiektywnie całkiem przystojna z tej kompozycji istota. Pudrowo-paczulowo-benzoesowa. O dziwo, na mojej skórze w ogóle nie pojawia się róża, jaśmin i ylang-ylang również nieśmiało siedzą cicho, jest delikatnie irysowo, trochę zamszowo, pudrowo i waniliowo-benzoesowo. A czasem nawet kilka kropli koniaku wypłynie na wierzch. W sumie, choć niezaskakująco, smacznie. 


A na bloterach wącham sobie Sarrasins i La Myrrhe Lutensa...

Serge Lutens De Profundis
Rok: 2011
Nos: Christopher Sheldrake
Nuty zapachowe: fiołek, nuty zielone, nuty ziemiste, chryzantema, śliwa, kadzidło

Terry de Gunzburg Ombre Mercure
Rok: 2012
Nos: Jacques Fleury, Arthur Le Tourneur d'Ison, Karine Vinchon Spehner, Sidonie Lancesseur
Nuty zapachowe: liść fiołka, irys, fiołek, korzeń irysa, róża, ylang-ylang, jaśmin, paczula, benzoes, sandałowiec, wanilia.

Ryc.1-2. www.fragrantica.com


I dropped by one of the huge shopping mall earlier today, just for a one second. Firstly, I didn’t have too much time, secondly, I was in a neighborhood, thirdly, I thought that it was high time for a new eyelash curler (there is nothing like strange torture device you can use on yourself strictly for a vanity and pleasure), and finally, I desperately wanted to sniff something. So here we go, this is me complaining: two fragrances but non of them good enough for proper review. Nevertheless, one important announcement (in my not so humble opinion) for anyone who is planning short or not so short visit in NYC: in Barneys (located on the Upper East Side) you can see/touch/sniff exclusive Serge Lutens line. Believe me, all the bell-like bottles of perfumes filled with juices with all colors you can imagine look like beautiful, little precious gems.

De Profundis by Serge Lutens isn’t what I expected considering its name. Reading about the notes prepared me a little for what might come. Want to know, what bloomed on my wrist? Chrysanthemum, chrysanthemum, green notes, vase full of fresh water seasoned with flowery bubbles, violet, chrysanthemum, green notes. Composition is as full of incense and soil tincture as my wardrobe full of pink clothes. If only those chrysanthemums were withered, if only incense and tincture soil could be caught by my big nose, if only water in a vase wasn’t so damn fresh, name of this fragrance would fit it better. I’d really love to call from the depths, but I don’t have time, I am dancing on this chrysanthemum meadow. I am frolicking even.

Just by a pure coincidence I went to the stand with Terry de Gunzburg bottles. Oh gosh, I was so eager to taste Terryfic Oud. But it is not available in USA, yet. Can you imagine? But I’ll be patient. Meanwhile I sniffed some of the others scents, and one of them seemed good enough to try it on my wrist. Ombre Mercure. It is not bad. Not bad at all. It is totally not my cup of tea, but – objectively – it is pretty handsome creature. Mainly powder, patchouli and benzoin. Surprisingly, this time my skin blurred all rosy accents, and jasmine and ylang-ylang were too shy to show off. Just a pinch of orris root makes everything a little suede-ish, which mixes nicely with powdery, vanilla base. Sometimes I can even taste few drops of the cognac. To sum it up: nothing astonishing although quite toothsome.

And straight from a paper strips I am sniffing Sarrasin and La Myrrhe by Serge Lutens…

Serge Lutens De Profundis
Year: 2011
Nose: Christopher Sheldrake
Notes: violet, green notes, soil tincture, chrysanthemum, plum tree, incense

Terry de Gunzburg Ombre Mercure
Year: 2012
Noses: Jacques Fleury, Arthur Le Tourneur d'Ison, Karine Vinchon Spehner, Sidonie Lancesseur
Notes: violet leaf, iris, violet, orris root, rose, ylang-ylang, jasmine, patchouli, benzoin, sandalwood, vanilla.

6 komentarzy:

  1. Zazdroszczę Ombre Mercure, Ju narobiła mi już ochoty na poznanie tych perfum, podejrzewam, że mogą być bardzo moje.
    De Profundis też mnie rozczarowało. Przerost formy nad treścią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że jak wąchałam te perfumy od Terry i jak o nich pisałam, to pomyślałam o Tobie, Pin? :)
      O tak, De Profundis to przerost formy nad treścią... i taka wspaniała nazwa zmarnowana...

      Usuń
    2. No, to teraz już nie mam żadnych wątpliwości co do tego, że muszę wykombinować próbkę. ;)

      Usuń
    3. Mnie rozczarowały na tyle, że zamiast recenzji walnęłam szyderę wierszem. ;)
      Nie wiem, poważnie pojęcia nie mam, skąd im się wziął ten tytuł dzieła. :/

      Usuń
    4. Czytałam, Sabb, czytałam :) Na szczęście jest wiele innych pięknych zapachów, które umiejętnie potrafią odwrócić uwagę od tak zmarnowanego potencjału ;)

      Usuń
    5. Pin, czuje, że ciąży na mnie odpowiedzialność ;)

      Usuń