Urodziłam się w marcu roku pańskiego (i tu następuje niezrozumiały bełkot). Jestem zodiakalną rybą. I tak jak każda ryba wodę kocham. Relaks w wodzie, nad wodą? Bezcenny. Zapach rzeki, zapach jeziora, zapach oceanu wywołują u mnie błogi uśmiech. I wydawałoby się, że jestem celem idealnym dla wszystkich nosów tworzących zapachy ozonowo-morskie. Nic bardziej błędnego. Nie lubię zapachów morskich, bo przez nie niebezpiecznie zbliżam się do granicy migreny. Nie znoszę, wzdrygam się na sama myśl o nich. Przynajmniej wzdrygałam się. Do czasu...
A no do czasu aż nie poznałam perfum pięknych, przejmujących i w cudowny sposób oddających ducha woni oceanu, zapachu fal rozbijających się na potężnych skałach... Od razu powróciły wspomnienia z wakacji, przed oczami stanęły mi cudowne widoki (które na szczęście udało mi się utrwalić na zdjęciach), a na ustach wykwitł uśmiech.
Turquoise Oliviera Durbano nie jest marną imitacją zapachu morskiego, nie jest irytująca, sztuczną, drażniącą wonią wywołującą migrenę. To najwspanialsza interpretacja zapach oceanu w perfumach. Terpentynowe nuty (niemal z odrobiną mięty) i morszczyn z suchym kadzidłem to fale rozbijające się na rozgrzanych słońcem skałach, pokrytych algami.
Jak wspomniałam, skały są rozgrzane od słońca, kiedy nie sięga ich fala, pachną sucho i lekko pyliście. Kiedy o ich rozgrzaną powierzchnie rozbija się biała piana, zapach staje się bardziej wilgotny, pył i kurz nawilgają, jakby wąchało się trzymany w ciepłych dłoniach mokry piasek. Zapach alg jest intensywny, wiruje w powietrzu z każdą kolejną falą.
Na szczycie skarpy, na której stoję, rozkoszując się tym oceanicznym widowiskiem, rosną pokryte zielonymi igiełkami sosny. Ich żywiczny zapach wpada do płuc przy każdym kolejnym wdechu. I jałowiec, który wzbogaca tylko doznania.
A już po kilku minutach zaczynają pojawiać się delikatniejsze, lekko rozwodnione nuty kwiatowe - lotos, lilia, a także aromat trzciny. Czasem niemal mam wrażenie, że wyczuwam ze dwa-trzy kłosy wilgotnej lawendy. Nie pytajcie mnie skąd, nie wiem. Kadzidło ma zdecydowanie dwa oblicza - gęsta lepka żywica i słup szarobiałego dymu. Ocean jest pięknie turkusowy.
Im dłużej na skórze, tym spokojniej, fale są coraz niższe, mniej zawzięcie rozbijają się na wystających z oceanu skałach, które popołudniowe słońce ogrzewa coraz słabiej. Na brzegu można dostrzec krzew dzikiej róży pokryty małymi, czerwonymi owocami. Robi się odrobinę miodowo, puszyście ambrowo.
*Wiem, że nie muszę Wam wyjaśniać, parafrazą czego jest tytuł dzisiejszej notki, ale dla porządku jedynie dodam, że pierwszego wersu "Stepów akermańskich" Adama Mickiewicza (na wszelki wypadek, gdyby jakaś zagubiona dusza-maturzysta zabłąkała się na moim blogu, tytuł zapamiętała, a potem tak chciała zacytować na maturze).
Rok: 2009
Nos: Olivier Durbano
Nuty zapachowe:
Nuty głowy: terpentyna, owoce dzikiej róży, elemi, somalijskie kadzidło, kolendra, jałowiec, trzcina, kwiat lotosu, morszczyn, lilia, nieśmiertelnik, miód, mirra, ambra
Ryc. 1-4. Moje własne, czyli wspomnienia z wakacji.
Ryc. 5. www.luckyscent.com
Twoje zdjęcia mają zdolności relaksacyjne. Świetnie się na nich "odpoczywa wzrok". :)
OdpowiedzUsuńTurquoise to jeden z tych zapachów, które lubię, jednak nosić - a już zwłaszcza posiadać w ilości flakonowej - nie mogę. Trochę za dużo w nim morza jak na moje potrzeby. Wolę góry. ;)
Dziękuję :) zdjęcia zdjęciami - ale fotografowane miejsca, to był dopiero odpoczynek dla oczu :)
UsuńSzkoda, że Durbano nie oferuje też mniejszych pojemności - tak po 30 ml każdego (EDP) ;) Inne morskie zapachy przyprawiają mnie o mdłości. Ten nie :) Mogłabym od czasu do czasu zapodać go sobie do noszenia. A góry też lubię :)
O tak, trzydziestki byłyby doskonałe! :)
UsuńRaz jeden jedyny testowałam turkus i pamiętam, że faktycznie był morski i realistyczny. Ale przeraził mnie trochę bo tak jak Ty unikam ozonowych nut. To była zima i może też dlatego wywarł na mnie trochę odpychające wrażenie. Muszę wrócić do niego latem, może wtedy coś z tego wyjdzie. ;)
OdpowiedzUsuńPrzy pierwszych próbach zaraz po tym, jak się pojawił na rynku, też mnie nie zachwycił... ale wiem, że to była moja wina. Od razu założyłam, że zapach spoza kategorii moich, przeraziły mnie ozon i myśl o ewentualnym bólu głowy. Teraz postanowiłam być bardziej otwarta i to zadziałało ;)
Usuń