Dziś będzie bardzo krótko, czyli mały opis małego zapachu.
Idea perfumowania dzieci jest mi generalnie obca. Nie tylko dlatego, że dzieci nie mam, ale też dlatego, że jej po prostu nie rozumiem. Zakładam, że niemowlak ma pachnieć niemowlakiem (najlepiej, jak łatwo się domyślić, czystym i podpudrowanym) i świeżym, czystym ubrankiem. Perfumy? Jakoś to do mnie nie przemawia. Jestem natomiast w stanie zrozumieć młodą matkę, której ciężko zrezygnować z jakichkolwiek perfum, ale robi to, bo mogą być dla malucha męczące. Jednak nadal chce czymś pachnieć - delikatnym, nieinwazyjnym, łagodnym. I tutaj teoretycznie z pomocą przyszło Le Labo, tworząc Ambrette 9, czyli (jak można wyczytać na stronie Le Labo) zapach noworodka i matczynej czułości.
Zapach od początku do końca jest słaby, subtelny i przyskórny do trzeciej potęgi. Otwarcie jest lekko chemicznie owocowe. Soczysta gruszka, a raczej gruszeczka, jabłuszko, delikatne cytrusy (powinnam napisać cytrusiki). Po jakimś czasie, gdzieś w tle za owocami, pojawia się kwiatowy powiew i piżmo, piżemko - czyste, czyściutkie, bielutkie jak łabędzie piórka i takie też leciutkie i mięciutkie. Puch. Świeżo umyta skóra. I nic więcej. Tyle.
Testowałam zapach "dla mam", czyli roztwór alkoholowy, bo "dla dzieci" Le Labo oferuje roztwór wodny. Nie wiem, jak mocno i długo pachnie wersja wodna. Wiem tylko tyle, że alkoholowa pierzcha wyjątkowo szybko, półtorej godziny, góra dwie, jak się bardzo uprę (i wmówię sobie, że jeszcze coś czuję), i, puf!, znika.
I teraz pytanie: po co kupować perfumy, którymi się w zasadzie nie pachnie, a jak już się coś tam wyczuwa, to zdecydowanie zbyt krótko? Toż to drogeryjne mydełko pachnie na skórze zdecydowanie dłużej.
Rok: 2006
Nos: ?
Nuty zapachowe: subtelne nuty kwiatowe, gruszka, jabłko, piżmian właściwy.
Ryc. 1. http://hdwallpapercollection.com
Ryc. 2. www.luckyscent.com
Kompozycji Le Labo nie znam ale wąchałam zapach dla mam Royal Crown i Bvlgari i chyba rozumiem zasadę. Czyste, rachityczne, transparentne, pudrowo- kwiatowo-mleczne starannie wyprane piżmo.
OdpowiedzUsuńNie moja bajka.
Kto wie, co by się stało, gdyby wylało się na siebie pół flakonu? Może coś by tam zapachniało na dłużej, a nawet zamerdało ogonkiem? Ale to tylko zgaduj zgadula albo myślenie życzeniowe. Bo jednak nie wierzę, że dałoby się coś zrobić niemal z niczego.
UsuńNiemniej, to również nie moja bajka.
Poznawać nawet nie zamierzam (no, chyba, ze się samo napatoczy) ale sądząc z Twego opisu, zadanie zostało wykonane. Miało być coś milusiego dla matki i noworodka? No to jest!
Usuń"Nie jesteś matką ani tym bardziej noworodkiem to się, kurrtka, nie wypowiadaj". ;> Jakby ktoś zgłaszał pretensje, to ludzie z Le labo pewnie tak by odpowiedzieli. [Żeby nie było: dla mnie to żadne wytłumaczenie, ale weź tu się kłóć ze współczesnym marketingiem :] ].
Poznać warto, jak wszystko ;) Ale nie należy się napalać.
UsuńInna rzecz, że dzieciom się zapach podoba. Sprzedawczyni w jednym ze sklepów powiedziała mi, gdy obwąchiwałam flachy Le Labo, że jej ośmioletnia córka podkrada jej Ambrette 9 i perfumuje się do szkoły (pani ma plusa, bo nie wydawała się najszczęśliwszą matką z tego powodu).