2013/08/27

Quoth the Raven, "Nevermore"*.

Są zapachy na tej ziemi, o których nie śniło się nawet filozofom.  Zapachy o zadziwiającej mocy, zapachy osnute legendami. O jednym z nich czytałam, że przeraża, że przerasta,  że jest potężny. A że mędrca szkiełko i oko silniej mówi do mnie niż czucie i wiara, to wygrzebałam z piekielnych czeluści mojego pudła z próbkami właściwą fiolkę i wzięłam ją na warsztat... znaczy wewnętrzną stronę łokcia. Bo ja z tych, co nie wierzą na słowo, sami muszą sprawdzić, rozgrzebać, przeanalizować i rozłożyć na czynniki pierwsze (czasem ze złożeniem z powrotem mam problem, no ale dajmy na to zegarek - po mojej sekcji już niemal w proszku - zawsze można oddać do zegarmistrza). I od razu mogę potwierdzić. Zapach jest potężny. Potężny przez duże "P".

Incense Normy Kamali zaczyna się jak "Kruk" Edgara Allana Poe: siedzisz nad starymi  księgami zawierającymi tajemnice zapomnianej magii, jest grudzień, północ, czyli godzina mar. Twoje serce cierpi po stracie ukochanej Lenory. Nagle słyszysz stukanie, sprawdzasz, kto to. Nikogo nie ma. Znowu pukanie. Przestajesz wierzyć swoim zmysłom, ale ponownie sprawdzasz. Nikogo. Zaczynasz odczuwać strach. W końcu do pokoju wlatuje kruk. Ponury, czarny, tajemniczy. I ze zdziwieniem patrzysz na niego. Starasz się przezwyciężyć obawy i pytasz kruka o imię. A ten niespodziewanie odpowiada: Nevermore. 




Takie jest otwarcie: czarne, ciemne, brudne, niemal kwaśne i lepkie. Magiczne, jak te stare księgi, i o podobnej druzgocącej mocy. Nie wierzysz, że Incense tak może pachnieć. Gdzieś wewnątrz Twojego ciała zaczyna rodzić się panika. Niemal pojawia się zalążek strachu. Gęste, lepkie, gorzkie żywice, brunatne, ciemne, mroczne, pogańskie kadzidła. I popiół. Nagle kompozycja wykrzykuje gęstym labdanum: Nevermore.




Po krótkiej chwili spod tego brudnego labdanum do Twoich nozdrzy dobiega cienka strużka srebrnego kadzidlanego dymu, na ułamek sekundy przypominasz sobie, że w mitologii kruk był świętym ptakiem, posłańcem bogów, symbolem słońca i świtu. Jednak ta wzniosła, czysta nuta nie trwa długo i zapach znowu przyobleka się w czerń grudniowej nocy, jak cień kruka padający na popiersie bogini Pallas.


I obraz Poe zaczyna mieć sens. Kruk jako ulubiony ptak Apollina, opiekuna wyroczni delfickiej. Bo do tego momentu Incense Normy Kamali to opary buchające prosto z trzewi ziemi, opary brudne i gryzące, w których Pytia doznawała swoistych wizji. Wizji nadchodzącego szaleństwa.


I to szaleństwo zaczyna Cię ogarniać. A dokładnie wtedy, w którym pragniesz balsamu mekka (z balsamowca właściwego, bliskiego kuzyna, a nawet brata balsamowca mirry), by uleczyć swoje cierpiące po utracie Lenory serce, w Incense wybucha niemal sucha, złota mirra, tak podobna do tej z L'Eau Trois Diptyque. Choć zapach przestaje być tak czarny, robi się łagodniejszy, spokojniejszy, ba, nawet miększy, szaleństwo już zbyt mocno zapuściło w Twoim ciele korzenie. Bo tu do nozdrzy dociera gorzki, duszący niemal palony kmin. Kruk nie jest wysłannikiem niebios, a szatana. Jest ciemny i złowróżbny. 


Ale czy na pewno? W pewnym momencie Incense po prostu uspokaja się, mięknie, łagodnieje. Nadal barwa kadzidła nie jest sakralna, nadal labdanum zadziwia nieustającą mocą i powagą. Krucze pióra stają się coraz jaśniejsze, aż w końcu białe. I tylko jego czerwone oczy...

"I wciąż w oczach mu się żarzy demoniczny blask lichtarzy"**


Baza Incense jest łagodna. Odrobina miękkiego sandałowca, ciepła, sucha mirra, kilka igieł iglaków, słodkawy opoponaks i niemal półpłynne labdanum. Wreszcie opuszcza Cię obawa, ogarnia Cię spokój. Bo w końcu w tym szaleństwie jest metoda.




* Cytat z "The Raven" E.A. Poe.
** Cytat z "Kruka" w tłumaczeniu Stanisława Barańczaka.

Rok: 1983
Nos: ?
Nuty zapachowe: labdanum, żywica kopal, żywica sosnowa, mirra, galbanum, kmin, pieprz, kardamon, cynamon, sandałowiec, opoponaks, elemi, żywica świerkowa 

Ryc. 2-4. Ilustracje Gustave'a Dore do wiersza E.A. Poe "Kruk"  www.artsycraftsy.com/dore_raven.html

2 komentarze:

  1. Przepraszam za wklejanie suchara ale nie mogłam się powstrzymać:
    http://i.imgur.com/9MC4cbu.jpg
    Na szczęście Kadzidło Kamali dalekie od wrednego ptaszora z dowcipu. Głębokie, chtoniczne perfumy, które naprawdę doceniam ale nie planuję zakupu. Nie tylko z powodu ich słabej dostępności w Pl oraz zabójczej ceny gdziekolwiek. :)
    W każdym razie to wielka rzecz, warta poznania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ptaszor z linka powinien skończyć na koszulkach ;)
      Mnie się te perfumy w dziwny sposób upiornie podobają. Nie mogłabym mieć całej flaszki, bo przez całe życie i trzy kolejne reinkarnacje nie byłabym w stanie wysączyć nawet połowy, ale tak kilka mililitrów w odlewce, dla mania, byłoby miłe :)

      Usuń