2013/07/26

Przybyłam, powąchałam... pobiegłam szorować rękę

Fujam, fujasz, fujamy. No dobrze, jak na razie tylko ja fujam, niemniej w traumie przeokrutnej, zawodzę pieśni żałobne nad zmarnowanym kawałkiem skóry na ramieniu (zmarnowanym całe dwa razy!) i ordynarnymi bodźcami bombardującymi mój biedny aparat węchowy. Zatem dziś będzie krótko i węzłowato.

Cofnijmy się na momencik w czasie. Pamiętacie klasyczne zapachy wód kolońskich i płynów po goleniu z przed, powiedzmy, trzydziestu lat? Zapachów dostępnych w najlepszej perfumerii sieciowej owych czasów, czyli w kiosku RUCHu? Buteleczki dostępne za nie największe pieniądze sprawiały, że panowie pachnieli czysto i schludnie, może niespecjalnie interesująco, ale starali się. I chwała im za to! Na tamte czasy, te zapachy to było coś i to przez duże "c". A teraz wyobraźcie sobie, że dziś ktoś chce wam sprzedać podobnie skomponowany soczek w ładniejszym flakonie pojemności 50 mililitrów za "jedyne" 185 dolarów. W mojej płodnej zazwyczaj głowie rodzi się tylko: że co?


Dry Wood Ramona Monegala otwiera się chemicznymi cytrusami, ogromną ilością liści laurowych i co najmniej kilkoma kostkami mydła. Taniego mydła. I generalnie tak to trwa długo, bardzo długo, zbyt długo. I nie szkodzi, że w międzyczasie chemiczne cytrusy ciut słabną (słabną, ale nie znikają), gdzieś tam spod kostek mydła dolatują przytłumione wołania syntetycznego cedru, może przeturlają się ze trzy ziarenka zwietrzałego pieprzu, coś tam się zazieleni, coś tam niby podeschnie, coś tam porośnie mchem. I nie ważne, że im dłużej na skórze, tym znośniej. Kompozycja pachnie po prostu tanio. Tanio w najgorszym tego słowa znaczeniu. Mój żołądek zasupła się, skręca się w jeden wielki węzeł.  

Znikam stąd. Idę szorować ramię (albo zakryć rękawem). A jeżeli Wy macie inne doświadczenia, spostrzeżenia, wnioski, podzielcie się nimi.


Rok: ?
Nos: Ramon Monegal
Nuty zapachowe: kora cedru, liść laurowy, pieprz, zielony mech, cząber, cedr, akord suchych drew, kaszmeran

2 komentarze:

  1. Wszystkie dotychczas poznane produkty marki niczego mi nie urwały ale niektóre prezentowały się całkiemprzyjemnie (Mon Cuir).
    Dry Wood nie mialam okazji poznać ale nuty sugerują nowoczesny, raczej stereotypowo męski, paprociowiec. To chyba nie są Twoje ulubione olfaktoryczne rejony? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam do przetestowania jeszcze jeden, ale na razie czuję wobec niego, powiedzmy, nieśmiałość ;) No boję się go przetestować :) Mimo że to Agar Musc.
      Niektóre paprociowce są ciekawe, może nie dla mnie do noszenia, ale potrafię je docenić. A ten równie mocno, ekhem, śmierdział na ramieniu mojego męskiego osobnika używanego od czasu do czasu do testów.

      Usuń