2013/07/31

Girlandy z cienkiego papieru

Ponoć dla chcącego, nic trudnego. Nisha tak rozpływała się nad pewnym zapachem, że, jak tylko mogłam, udałam się do źródełka po próbkę. Trasa krótka nie była, kilkadziesiąt ulic (skłamałabym, gdybym powiedziała, że mi to przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, nie ma nic lepszego niż zwykłe łażenie, szwendanie, włóczenie i wałęsanie się po moim mieście, najlepiej w towarzystwie, ale samotnie też frajda), ale kto by tam liczył. Próbkę mam. A na dokładkę kilkadziesiąt kalorii mniej (tym bardziej, że skrupulatnie omijałam stragany z różnymi nęcącymi, niezdrowymi potrawami serwowanymi na długim na jakieś 15 ulic targu). Czyli dziś o tym, jak poznałam Musk od Etro.

Kompozycja jest od początku do końca jasna i lekka. Zaczyna się cicho,  delikatnie cytrusowo-gorzkawym grejpfrutem i zieloną werbeną. Jest czysta, jak świeżo umyta skóra. Gdzieś tam do nozdrzy dociera pozostałość mydełka. Jednak na mojej skórze ten akord nie trwa zbyt długo, znika. Na jego miejsce pojawiają się równie ciche, o niebo piękniejsze suchutki cedr, delikatnie kremowy sandałowiec  i pieprzno-korzenny gwajak z zaledwie kroplą miodu. Ta pieprzna nuta nawet nie drapie, a delikatnie łaskocze w nos. Dzięki niej zapach nabiera wymiaru, nie jest płaski. Ma się wrażenie jakby ktoś czystą dłonią, umytą ładnie pachnącym maleńką różyczką i jednym pączkiem konwalii mydełkiem, przekładał kolejne bielutkie  kartki niezadrukowanej księgi albo jakby ta sama dłoń wieszała girlandy z cienkiego, szeleszczącego bielutkiego papieru, które sprawiają, że wpadające przez okno promienie słoneczne są bardziej miękkie, przytłumione, rozproszone.


Na moje szczęście aromaty białej róży i konwalii są tak delikatne, że nie tłumią drewnianej kompozycji (szczególnie gwajaku, który zdecydowanie gra drewniane pierwsze skrzypce), a jedynie uwydatniają ją. I można je wyłapać tylko wtedy, kiedy mocno wwącha się we własną skórę. Natomiast drewienka trwają sobie i trwają, niespecjalnie ruchome. Tylko pieprzu ciut mniej. No i cały czas mamy też piżmo. Takie grzeczniutkie, bielutkie, o aksamitnej fakturze.

Kompozycja jest tak cicha i przyskórna, że zapewne łatwo ją przeoczyć (ale na pewno idealnie się nadaje do łączenia z innymi perfumami!). To jeden z tych zapachów introwertycznych, cichych, nieśmiałych, które nie rzucają się w oczy, a raczej nos, ale sprawiają, że co jakiś czas odrywamy się od zwykłych spraw, przystajemy na moment, by ze zdziwieniem stwierdzić: hm, coś mi tu przyjemnie pachnie.


Uwzględniając wszystko co powyżej: czy mogłabym nosić? Czy kupiłabym flakon? Szczerze powiedziawszy, nie wiem.

Rok: 2004
Nos: ? (tylko na jednej stronie Internetowej  znalazłam informację, że nosem stojącym za tym zapachem jest Jacques Fiori; staram się to potwierdzić)
Skład: 
Nuty głowy: bergamotka, grejpfrut, werbena
Nuty serca: konwalia, biała róża, sandałowiec, gwajak, cedr
Nuty bazy: indyjski sandałowiec, piżmo

Ryc. 1. www.themorgan.org  Monika Grzymala,Volumen. To papierowa instalacja złożona z 5000 arkuszy ręcznie wytwarzanego (przez artystkę) papieru Washi.
Ryc. 2. www.etro.com

5 komentarzy:

  1. To ja tak mam z Iso E super, natomiast Muski wolę mocarne, w stylu lat 80/90tych, Jovany różne np. Wciąż właściwie nie wiem, co wolę - pachnieć mocno, czy nie (dyskrecja ma swoje zalety). Dla mnie drugą skórą jest poza Iso Klej CdG.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Etrowy Musk stylem właśnie bardziej mi Iso E niż typowego piżmowca przypomina (ale na mojej skórze ten Musk bardziej drewienkowy niż piżmowy) i skrzy nad skórą podobnie. Ale choć podoba mi się, to nie wiem, czy bym chciał na półce. Ale co ja gadam, jakby ktoś dawał, brałabym bez gadania! ;)

      Usuń
  2. Ostatnio polubiłam piżmo, a wspomniane przez Was obie iso pokochałam od samego początku. Więc jeżeli Musk od Etro zachowuje się tak samo, jak wspomniana mikstura chemiczna, to chyba muszę nadrobić zaległości! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na mojej skórze zachowuje się podobnie, ale nie mogę obiecać, ze na Twojej też będzie ;) Niemniej warto poznać, oj warto.
      Czytałaś recenzję Nishy?

      Usuń
    2. Niby racja ale wiesz, ponoć nadzieja umiera ostatnia. ;) No i na pewno będę się rozglądać.
      Jeśli chodzi o recenzję, to teraz już tak. ;)

      Usuń